Phu Quoc- wystarczy, że tutaj jesteś…
Phu Quoc to jedno z tych miejsc, o których trudno pisać. Tam po prostu trzeba być, żeby poczuć ten specyficzny wyspiarski klimat. Tutaj wszystko dzieje się inaczej, wolniej, spokojniej. Jesteśmy w Sea Star. Rankiem budzi nas silniejszy wiatr od morza. Nasz domek stoi na plaży więc od razu słyszymy szum fal. Wiatr się uspakaja, kiedy wracam ze śniadania. Dzisiaj były owoce ( małe banany i soczyste ananasy), słodkie pączusie z miodem i bagietka z masłem:) Siedzę i patrzę na lazurowe morze… Jest dobrze:) Zaczyna się kolejny dzień. Pewnie pójdę na masaż na plaży. Jarek będzie szalał z Igorkiem w morzu. Za chwilę pojawi się pani z owocami, i kupimy od niej świeże mango i arbuza. Pójdziemy na spacer i dojdziemy do miasteczka. Usiądziemy w tej małej kafejce przy ulicy i wypijemy świeży sok owocowy ( no ice, please:)).
Wieczorem zjemy kolacje w tej klimatycznej restauracji na plaży… Dzisiaj pewnie wybierzemy ( jak zwykle) te niesamowite owoce morza. Igorek z pewnością weźmie makaron z kurczakiem:)
Tak właściwie nic się niesamowitego nie dzieje. Jarek pojechał na nurkowanie. Wynajęliśmy skuter i zwiedziliśmy kawałek wyspy. Niby nic nie robimy, ale to właśnie jest czar takiego miejsca. Wystarczy, że masz możliwość podziwiania tych cudownych zachodów słońca. Wystarczy, że tutaj jesteś.