Szalony rok 2014:)
Tknęło mnie dzisiaj i zabrałam się za podsumowywania… Za wcześnie? Jako, że nie planujemy już w tym roku ( przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo) jakiś wielkich wyjazdów to chyba mogę już zamknąć tegoroczny kalendarz podróży:)
Czy jechaliśmy ostrożnie? Pomimo tego, że 2014 był szalonym rokiem, pełnym wyjazdów, ważnych decyzji nie była to ostra jazda bez trzymanki:). Owszem, szalona, ale w taki pozytywny sposób. Nie wiem, jak udało się to zorganizować, ale udało się:)Styczeń przywitaliśmy w Wietnamie i na Phu Quoc, wróciliśmy dosłownie na chwilę, żeby znowu ruszyć w trasę do Maroka. W marcu już czekał na nas Izrael. Jak zwykle wykorzystaliśmy dłuuugi weekend majowy i pojechaliśmy do Bułgarii i Macedonii. Czerwiec to USA i Kanada, a dwa tygodnie po powrocie pakowaliśmy się na Cypr Północny i Południowy. W wakacje pozwiedzaliśmy trochę Polskę ( Bory Tucholskie, Gniew), pojechałam też na mój ukochany festiwal filmowy w Kazimierzu. Aaaa i oczywiście ( tradycyjnie już) po raz kolejny spędziliśmy weekend w Berlinie. Wrzesień to Toskania i Sztokholm, październik minął pod znakiem wina we Francji, a listopad to kilkudniowy wypad do Wiednia i morawskiego Znojma. Uffff. Udało się! Jest satysfakcja i pełno wspomnień. Dziękuję wszystkim, którzy nam zaufali i wyruszyli z nami w drogę:) Dzięki wielkie!!!
Z rozrzewnieniem wspominam:
– bungalow na rajskiej plaży Phu Quoc, masaże pod palmami i dostawę świeżych owoców
– szaloną jazdę motorem po Ho Chi Minh
– kurs gotowania m.in. sajgonek w Sajgonie
– przewodnika po Fez
– wieczorne spacery po Marakeszu
– piknik na plaży w Tel- Awiwie
– spotkanie ze starszym małżeństwem w lokalnej knajpce w Tel- Awiwie ( ich rodzice pochodzili z Polski)
– niesamowite położenie schroniska przy Masadzie
– spektakl na Broadway’u z Denzelem Washingtonem
– miejską dżunglę Nowego Jorku
– winnicę w Popowej Kuli i wszystko to co tam się wydarzyło:)- wtajemniczenie wiedzą o czym piszę
– tańczącego Derwisza na Cyprze
– nagrania filmów z Igorem ( w szczególności ten pierwszy, wspólny z Toskanii, chociaż jako gwiazda drugiego planu na Cyprze był niesamowity)
– biegającego beztrosko Igora po muszelkowym placu del Campo w Sienie
– wizytę w niesamowitym muzeum dla dzieci w pałacu Schonbrunn
– strachy na lachy w podziemiach Znojma i samo przepiękne Znojmo…
To tylko kilka takich moich cudownych wspomnień, Było ich tak wiele. Każda wyprawa przynosi nam coś nowego, coś co już się nie powtórzy. Co przed nami?