Lukomir, jest takie miejsce na ziemi…
W podróży fascynuje nas zmiana. Niesamowite jest to, że jednego dnia śpimy w przepięknym, nowoczesnym hotelu, a następnego jesteśmy na tzw. końcu świata. Lukomir. Oddalona niecałe 60 km od Sarajewa, położona na wysokości 1495 m. n. p. m. malownicza wioska do której prowadzi przepiękna górska droga, to jedno z tych miejsc, które zapamiętamy na zawsze. Sam dojazd przez Bjelaśnicę dostarczył nam mnóstwo echów i achów. Słońce cudownie oświetlało górskie zbocza, gdzieś w oddali słychać był pobekiwania owiec… Droga do Lukomiru nie jest przejezdna w okresie zimowym. Wtedy cała, licząca sobie około 30 mieszkańców wioska przenosi się do miasta,a Lukomir zamiera snem zimowym.
W Lukomirze zatrzymaliśmy się w pensjonacie Natura AS, prowadzonym przez agencję turystyczną Visit Konjic i przesympatyczną Amelę. Są takie miejsca na ziemi, które trudno opisać słowami. Niby to zwykła chata, dom wiejski na skraju wioski, ale jakie magiczne miejsce. Nie bez powody wszak pensjonat nazywa się tak,a nie inaczej. Natura, ogarnia Cię, pochłania i otacza z każdej strony. Pensjonat jest bardzo prosty, bez zbędnych wygód. Taki jak cała wioska. Inny, byłby tutaj nie na miejscu. Nasz pokój z łazienką, tzw. kozą do ogrzewania (jaka frajda dla dzieci)i ze śniadaniem kosztował około 60 euro. O ciepło domowego ogniska dbał Jarek jako głowa rodziny:) Zadanie odpowiedzialne bardzo, wymagało nocnych „dorzutek” do ognia.
W tradycyjnej jadalni z drewnianymi ławami, bibelotami i wełnianymi chodniczkami zjedliśmy też obiad ( nie ma innej opcji, no chyba, że przyjedziecie ze swoim własnym jedzeniem:)). Smakowało wybornie. Wszystko robione oczywiście na miejscu. Malinowe konfitury ze śniadania musicie koniecznie zabrać ze sobą!
To, czego nie jesteście zabrać ze sobą to piękno tego miejsca. Dlatego róbcie jak najwięcej zdjęć, zachwycajcie się, zadumajcie na chwilę. Wejdźcie na jeden z otaczających was pagórków i po prostu bądźcie tam. Tylko wy i reszta świata:)