Twardzielki z Jeju.
Jedna z nich stała przy swoim skuterze. Niepozorna, w czarnym, mokrym kombinezonie, z workiem na plecach. Dla niej to nie jest koniec pracy, teraz zawiezie swoje morskie skarby na targ, albo do zaprzyjaźnionej restauracji. A może rozłoży swój majdan na jednym z bazaltowych wybrzeży? Kobiety morza. Haenyeo. Henio:)
Haenyeo spotkacie tylko na Jeju. Kobiety- nurki. Niezłomne, odważne, twarde kobiety morza. Nurkują do 20 metrów, bez butli, na bezdechu. Nurkują łowiąc skarby, które morze daje człowiekowi. To zawód trudny, niebezpieczny. Nie dla każdego. Jeszcze w latach 70-tych było ich około 14 tysięcy, teraz tylko 2,5 tyś. i liczba ciągle się zmniejsza. Haenyeo wiekowo też zadziwiają. Prawie 98% kobiet morza przekroczyło 50 lat. Najstarsza ma podobno 90 lat i nadal nurkuje. To prawdziwe twarde sztuki.
Praca haenyeo wymaga odwagi i siły. Nie tylko fizycznej, ale też psychicznej. Możecie wyobrazić siebie w tej roli? 12 dni w miesiącu. Nurkujecie przez 5 godzin, a potem wsiadacie jeszcze mokre na swój skuter z 30 kg na plechach i jedziecie sprzedawać to co złowiłyście? I jak? Udało się? Ja, jakoś nie potrafię.
Nie potrafią też młode kobiety z Jeju. Pomimo dość dobrych zarobków, które zarabiają haenyeo dziewczyny wolą pracować w łatwiejszych warunkach. I chyba trudno się im dziwić. Nie dziwię się też rządowi, który chce zachować haenyeo i ich prace. Chcą wpisać haenyeo na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Haenyeo to moje osobiste bohaterki, prawdziwe wonder woman, twardzielki. Nieważne jak się je nazwie, są do bólu prawdziwe. Jedyne. Niepowtarzalne.