Igi w Nowym Jorku:)
Mama znowu wyjęła z szafy moją walizkę Biedronę:) To znak, że gdzieś jedziemy. Super.Jestemciekawy dokąd. Do Nowego Jorku? Jak to nowy? To jest jakiś Stary Jork? Muszę się później zapytać taty. Udało mi się przemycić do walizki kilka dodatkowych autek:) Fajno. Mama nie rozumie, że ja koniecznie muszę zabrać właśnie te autka. Koniec kropka.
Jupi, siedzę przy oknie. Mam już zapięte pasy, a miła pani dała mi fajną niespodziankę- kolorowankę i kredki. Jestem ciekawy jakie filmy będę mógł oglądać podczas lotu…:)
Oczy mi się same zamykają, a w Nowym Jorku jest jeszcze dzień. Dziwne… Przecież, ja już dawno nie śpię w ciągu dnia. Mama mówi, że to przesunięcie czasu o 6 godzin. Jak to przesunięcie? Można przesunąć czas? Ale jak? Hmmm. Ciągle czegoś dziwnego się dowiaduję.
Fajnie jest w hotelu. Bardzo fajnie:) Nasz ma ładną nazwę Tribeca Blu, windę i dwa automaty, gdzie można kupić wodę do picia, albo orzeszki w czekoladzie. Pychota. Mieszkamy na Manhattanie. Trudne słowo. W ogóle to w tym Nowym Jorku nikt nie mówi w takim języku jak ja. Mama mówi, że to angielski. Ja też znam już kilka słówek- hello, how are you, thank you, good bye:).
Po Nowym Jorku jeździmy metrem. Lubię metro, bardzo lubię:). Schodzi się do takich podziemi, przechodzi przez specjalne bramki ( mama i tata mają specjalną kartę MetroCard, która otwiera bramki). Ja jeszcze nie muszę mieć takiej karty. Szkoda. Ładna jest, żółta:( Jechałem też, takim dużym piętrowym autobusem, który nie ma dachu. Dziwne. Dzięki temu jednak, mogłem wszystko lepiej widzieć. Ile tutaj jest wysokich budynków- to drapacze chmur. Hmm- czym one drapią te chmury? Ciekawe.
Tata zabrał mnie na wycieczkę rowerową po Central Parku. Tutaj bardzo dużo ludzi jeździ rowerami. To nie był nasz rower. Tata wypożyczył go z takiej specjalnej rowerowej wypożyczalni.
Płynąłem też promem na wyspę, gdzie stoi Statua Wolności. Jest bardzo duża i zielona. Ja myślę, że dzięki niej „wszyscy mogą sobie chodzić gdzie chcą”. W końcu są wolni:).
O matko, przecież ja też jechałem bardzo, bardzo wysoko- windą. Na najwyższe piętro Empire State Building. Ale widok. Wcale się nie bałem. Wjechałem też w Rockefeller Centre na Top of the Rock- czyli na Obserwacyjne Piętro. Widziałem cały Manhattan. Fajnie.
Lubię kurczaczki i frytki. Mama się cieszy, bo zjadłem tez rosół z makaronem ( tutaj to chicken soup with noodles). Na śniadania jem moje ulubione płatki, albo kaszkę z borówkami ( kupujemy je na straganie koło naszego hotelu). Piję też bardzo smaczne smoothies ( trudne słowo- to taki koktajl owocowy). Ja zamawiam z borówek, truskawek i bananów. Pychota. Aha- wiadomo codziennie jem też lody:)
W Nowym Jorku Igorek:
– płynął promem na wyspę Liberty
– wszedł na Statuę Wolności
– wjechał na najwyższe piętra Empire State Building i na Top of the Rock w Rockefeller Centre
– jeździł rowerem po Central Parku
– zwiedził Muzeum Historii Naturalnej
– jeździł metrem
– jechał autobusem wycieczkowym ( bez dachu:)) po Manhattanie
– przeszedł Manhattan Bridge
– siedział w starym wozie strażackim
– jadł kurczaczki i rosołek w China Town
– zobaczył m.in. Times Square, 5th Avenue, Brooklyn Bridge, Little Italy, dwa specjalne baseny- pomniki World Trade Centre, Soho, Tribeca, Grand Central, lotnisko JFK:)
– w muzeum kolejnictwa w Rosco ( jakaś godzina jazdy od NYC)