Igi w szkole.
Najpierw był impuls, pomysł, niedosyt. Od tego często się wszystko zaczyna. Odwiedzając przeróżne zakątki świata, chcielibyśmy choć przez chwilę uczestniczyć w czymś prawdziwym, lokalnym, naturalnym. Stąd też nasz pomysł na wizyty w szkołach, bo gdzie indziej jak właśnie tam dzieje się tu i teraz. Owszem, udało nam się to kilka razy. Rozdaliśmy prezenty, pouśmiechaliśmy się i zrobiliśmy wspólne fotki. Tylko co z tego jak były to takie wizyty w biegu, z przypadku, niezapowiedziane, więc tak naprawdę mogły się w ogóle nie wydarzyć.
Z Mołdawią było inaczej. Wpadłam na pomysł chusty animacyjnej. Chciałam przekazać dzieciakom coś, co je jeszcze bardziej zintegruje, połączy i zabawi. Powstał pomysł i … znalazł się sponsor- Akson Centrum! Dzięki wielkie. Ok. Teraz trzeba było tylko poszukać szkoły ( pomogła ambasada w Kiszyniowie), zająć się kontaktem z nauczycielką ( Polka z Bydgoszczy!), przygotować krótkie slajdowisko o Bydgoszczy ( chciałam pokazać dzieciom skąd jesteśmy, jak wygląda tydzień z życia naszego 5-latka), kupić prezenty dla dzieci ( szkoła polska w Kiszyniowie). Dostałam też kilka gadżetów od zaprzyjaźnionego portalu EmpressMotion i z Urzędu Promocji Miasta ( poważna sprawa- musiałam napisać cały program wydarzenia łącznie z formą promocji, ilością osób, datą itp). O naszej „akcji” opowiedziałam też w zaprzyjaźnionym radiu PiK.
Odwiedziliśmy polskie dzieci z III klasy szkoły podstawowej. To bardzo mała klasa (9 osób) kameralna. Tego dni było tylko 7 uczniów. Wiedzieli że przyjedziemy. Widziałam na ich twarzach taki szczery uśmiech i radosne oczy. Fajne było ich prawdziwe zainteresowanie tym co opowiadam i zaangażowanie. Wiedziałam, że Igorek przed przyjściem do klasy nie chciał się angażować w zabawę i opowieści, ta cała sytuacja chyba Go trochę krępowała. Kiedy jednak zobaczył znajomy film z naszej wyprawy do Wietnamu, a potem swoje zdjęcia, które użyłam do przygotowania prezentacji poczuł się bezpiecznie i pewnie. Dzieci chętnie odpowiadały na moje pytania. Próbowaliśmy znaleźć cechy wspólne Kiszyniowa i Bydgoszczy. Szukałam co łączy Igora i dzieci z Mołdawii. Okazało się, że tak jak pewnie wszędzie na świecie, dzieci z Kiszyniowa uwielbiają lody ( szczególnie truskawkowe), bawią się klockami lego, kochają zwierzęta ( psy, koty, chomiki) i chodzą na place zabaw:)
Chciałabym kontynuować nasze spotkania podczas kolejnych wyjazdów. Nasza kolejna podróż z Igorem (wracamy do cudownej Lizbony, a potem kierunek Azory) w czerwcu. Napisałam już do Ambasady Polskiej w Lizbonie z prośbą o pomoc…