Berlin, Berlin!
Każdy powód jest dobry, żeby pojechać znowu do Berlina. Tym razem to koncert Gentleman Unplugged połączony z rodzinną wycieczką. Gdyby nie Babcia, pewnie Igi zostałby w Bydzi:) A tak było i rodzinnie i romantycznie:) Koncert mega inspirujący, energetyczny, pełny pozytywnych emocji. Rzadko chodzę na koncerty (po tym ostatnim, widzę, że dużo tracę). Nie wiem czy właśnie dlatego, tak bardzo mnie wzięło. Czy może dlatego, że po prostu lubię Gentlemana, a muza na żywo brzmiała tak bardzo znajomo. Było za krótko!!!
Gościu ma taką pozytywną energię, którą potrafił zarazić publikę. Tego właśnie szukam… Zero agresji, za to teksty z jakimś sensownym przesłaniem. No i niesamowite poczucie humoru połączone z lekkością bytu. A jak wbiegł w rozkrzyczany tłum, śpiewał z nimi i utworzył spontanicznego „węża”, to już był czad!:)
Czyli mówiąc słowami klasyka- „koncert był udany, podobał się, publika szalała, my też:)”. Oczywiście, nie samą sztuką żyje człowiek:) Jak już pojechaliśmy do tej ulubionej, usytuowanej po sąsiedzku stolicy nie wypadało tylko o nią „zahaczyć”. Wycieczka rodzinna do czegoś zobowiązuje! Pewnie dlatego zdecydowaliśmy się ( już jakiś czas chodziło to nam po głowach, ale zawsze było coś innego do roboty) na godzinną wycieczkę stateczkiem po Sprewie. Nie zdawałam sobie sprawy, że jest tak tłoczno na rzece:) Tych stateczków jest na prawdę bardzo dużo. Wypływają z różnych przystani. My akurat wybraliśmy http://www.bwsg-berlin.de/en/, wypływa z „Alte Börse“, pierwszy rejs zaczyna się o 10.45, trasa A ( 1-godzinna). Trasę wybraliśmy ze względu na Igora ( myślę, że godzina jest w sam raz). Oprócz tego, że była bardzo ciekawa, malownicza ( Reichstag, wyspa muzeów, Katedra Berlińska, dworzec Berlin Hauptbahnhof) dopisała nam pogoda. To ważne, jeśli nie chcecie siedzieć w zamkniętym pomieszczeniu, a na zewnątrz- gdzie można podziwiać Berlin popijając np. piwko:), poczuć wiatr we włosach kiwając do przechodni stojących na kilku mostach, które mija się po drodze. Jeden usytuowany tak nisko, że niektórzy z nas, musieli schylać głowy płynąc pod nim:).
Obiecaliśmy Igorkowi wizytę w Akwarium Berlińskim przy ZOO. Byliśmy już tam z nim jak był mniejszy. Fajnie jest widzieć zmiany jakie zachodzą w maluchu. Teraz zatrzymywał się przy każdym akwarium, gablocie. Reagował bardzo żywiołowo. Warto jest wracać- nawet jeśli nam się wydaje, że dziecko wszystko już widziało.
W Berlinie polecamy pójść na obiad do Vapiano z włoską kuchnią. Wiem ,że jest w Warszawie, no ale nie ma w Bydzi:) Pomysł jest prosty.Samoobsługa. Podchodzisz do kucharza, zamawiasz makaron ( pasta) lub pizzę, a on robi ją przy tobie. Cały czas masz szansę obserwować co dodaje, jak przyprawia, pyta się też o twoje preferencje. Są też, co ważne- mniejsze porcje dla dzieci. Smacznie, zdrowo i ceny rozsądne. Na dwudniowej wyprawie z dzieckiem warto wybrać się do Muzeum Historii Naturalnej znajdujące się przy Invalidenstraße 43. Igorek nie mógł się doczekać wizyty u dinozaurów. Znajduje się tutaj okaz największy, złożony szkielet dinozaura na świecie. Oprócz paleontologicznych, są tutaj eksponaty zoologiczne, mineralogiczne i dużo, dużo więcej:).
Wyprawa była udana:) Bardzo udana! Po raz kolejny, z uporem maniaka będę namawiała Was na wizytę w Berlinie. Koniecznie! To miasto ma w sobie wszystko to co szukam. Otwartość, luz, kreatywność, wyobraźnię, mnóstwo knajpek i restauracji, puby ( najlepsze są te z kilkoma zbitymi z desek ławkami i starymi fotelami) i lodziarnie z sankami zamiast wyszukanej sofy do siedzenia:).