O życiu przy hummusie
Podróżowanie jest wartością samą w sobie. Wzbogaca ( pomimo lżejszych portfeli), uczy, dyscyplinuje, bawi, męczy ( to takie pozytywne fizyczne zmęczenie), stresuje ( bo nie możemy znaleźć naszego noclegu, a GPS wariuje). Kiedy jedzie się na typową wycieczkę z tour operatorem część z tych sytuacji jest na wstępnie wyeliminowana. Oprócz tego, nie trzeba zastanawiać się na długo przed samym wyjazdem nad trasą, miejscami noclegowymi itp. Oczywiście to ma swoje plusy i rozumiem, że nie każdy musi chcieć organizować wszystko samemu.
Jest jednak za każdym razem takie wewnętrzne zadowolenie, że zrobiliśmy wszystko sami. Dzięki temu zawsze wiele się uczymy, dowiadujemy o kraju, ludziach. Oprócz tego jest jeszcze coś bardzo ważnego- mała grupa. W Izraelu po raz kolejny przekonaliśmy się, że takie podróżowanie ułatwia spotkanie z mieszkańcami.
Tel- Awiw, późny wieczór, szukamy fajnego miejsca na jedzenie. W końcu trafiamy do knajpki w dzielnicy jemeńskiej. Spotykamy przemiłą starszą parę z Tel- Awiwu. Okazuje się, że tyle nas łączy… Ich rodzice ( matka starszej pani, ojciec jej męża) pochodzili z Polski. Obydwoje podróżują ( byli 7 razy w Indiach, miesiąc w Japonii). Rozmawialiśmy o ich życiu w Izraelu, o sytuacji tutaj ( nie jest to wszystko takie proste i jednowymiarowe), o naszym podróżowaniu i tym jak odbieramy Izrael i jego mieszkańców. Po chwili przyłącza się do naszej rozmowy właściciel knajpki. A wszystko zaczęło się od kurtuazyjnej wymiany uśmiechów i zapewnieniu, że dostaniemy tutaj wyśmienity hummus.
.Jednego jestem pewna, ta knajpa była za mała, żeby pomieścić 40- osobową grupę wycieczki…