Czasami do pełni szcześcia potrzebujesz zielonej trawy, jednego drzewa uginajacego sie od czereśni, widoku na skrzypiący pomost i uspokajającą moc jeziora. To wszystko znalazłam w Wymoju koło Olsztyna, w agroturystyce Anety i Pawła pod wymowną nazwą Wodamoja… Ta woda i wszystko dookola przez 10 dni naszego pobytu byla nasza. Tak sie czulismy. Jak u siebie.
Browsing category miejsca
Nie jest w Bydgoszczy i nawet nie jest na trasie do, ale musze o niej napisac:). Restauracja z Zielonym Piecem w Olsztynku koło Wymoju, w którym spedzamy beztroski czas w agroturystyce Wodamoja. O agro oczywiscie bedzie osobny wpis:) Restauracja jest z zielonym, kaflowym piecem. Inna nazwa nie wchodzi więc w grę. Z zewnatrz budynek jest
Moja odwieczna bolączka pt. ”co na obiad” skłania nas czasami do odpuszczenia ugotowania domowego obiadku i wyjścia na tzw. miasto. No i fajnie. Fajnie jest odkrywać też miejsca na kulinarnej mapie Bydgoszczy i okolic. Mamy taki plan, żeby je dla was odwiedzać i opisywać. Może nasze wrażenia podpowiedzą Wam – iść czy nie iść. Jak
W podróży fascynuje nas zmiana. Niesamowite jest to, że jednego dnia śpimy w przepięknym, nowoczesnym hotelu, a następnego jesteśmy na tzw. końcu świata. Lukomir. Oddalona niecałe 60 km od Sarajewa, położona na wysokości 1495 m. n. p. m. malownicza wioska do której prowadzi przepiękna górska droga, to jedno z tych miejsc, które zapamiętamy na zawsze.
Widzisz dziury w ścianie tego domu, Igor? – spytał Jarek. Wyszliśmy z naszego hotelu pierwszego dnia po przyjeździe. Pierwsza rzecz, która przykuła naszą uwagę- dziury wielkości pomarańczy w ścianach domu. Pozostałości po cierpieniu i długich miesiącach pod serbskim obstrzałem. Tak niedawno, tuż obok nas ginęli ludzie przez ponad 4 lata. Sarajewo- doświadczyło wiele, oblężone, poniewierane,
Podstawą pobytu w każdym mieście jest dla nas nocleg blisko centrum, starego miasta. To ważne, kiedy mamy tylko dzień lub dwa na zwiedzanie i poczucie tzw. klimatu poznawanego miejsca. No i zawsze łatwiej wrócić, żeby np.zostawić zbędne manatki kupione po drodze. W Sarajewie spaliśmy w małym hoteliku Villa Sky. Pokoje czyste, nowe. Hotel oddalony od
Każde miejsce, które uda się nam odwiedzić dostaje od nas na początku pełny kredyt zaufania. Podchodzimy do niego z otwartymi głowami i oczyma. Staramy się zrozumieć, poznać i uszanować to, co zobaczymy. To najlepsze co możemy zrobić, a wtedy otrzymamy wiele w zamian. Tak było z Sarajewem. To miasto z pewnością nie przychodzi na myśl,
Wstajemy z rana, pakujemy jedną torbę, drugą, trzecią, drona, wózek, zakupy i wyruszamy. Maksio zasypia po kilku minutach. O chwała Ci Panie za easylift ( łóżeczko samochodowe podobne do tego jakie używają linie lotnicze). Maluszek przypięty jest pasami i w pozycji leżącej pokonuje z nami kolejne kilometry. Villany przy granicy chorwackiej to kolejne malownicze miejsce
Wyprawa z Trójcą , w tym z 1,5 miesięcznym Maksiem miała być dla nas ( pomimo wszystko) wypoczynkiem i odskocznią od codzienności. Wybraliśmy trasę, która pozwalała nam na w miarę sensowne przemieszczanie się ( odległości) no i umożliwiała zobaczenie czegoś nowego. Pożegnaliśmy zamek w Koteśowej i przemiłych właścicieli kierując się nad węgierski Balaton. Dla mnie
Koteśova, to nie tylko możliwość noclegu w XV- wiecznym, gotyckim zamku. To miejsce z duszą i nie ma w tym krzty przesady. Jeśli będziecie mieli tyle szczęścia co my, właściciel, śpiewak operowy Gustav Belaćek z Bratysławy, na zakończenie dnia, po oporządzeniu podwórza, w wiecznie przybrudzonym farbą kombinezonie, zagra dla Was na organach znajdujących się w